Żagle w krzywym zwierciadle, czyli uczymy przez zabawę – Angielski dla Jakuba i małe mosty

Jakub oprócz tego, że miał zawsze świetne pomysły, miał też inne poważne wady, na przykład dobitnie nie znał języka angielskiego. Jednego razu, stojąc na kotwicowisku, ktoś chlapnął, aby zapalić światło na topie. „Robi się!” – Jakub podjął wyzwanie.

Zszedł do stolika nawigacyjnego, aby owe światło uruchomić. Nic się nie zastanawiając, przełączył bezpiecznik, przy którym było napisane „refrigerator”, dzięki czemu dwie godziny później mogliśmy kosztować fantastycznie zimne piwo… po ciemku.

Udało się! 10 listopada roku A.D. 2012 odbieramy jacht z portu w Sukosanie. Idąc do biura proponuję Jakubowi swoje usługi jako tłumacz, jednak duma nie pozwala mu skorzystać z mojej propozycji. Tak więc nasz kapitan dochodzi do porozumienia z obsługą portu, nie rozumiejąc przy tym ani jednego słowa.

Jakub przyjmuje zasadę aby zawsze odpowiadać „yes” i wszystko się jakoś ułoży.

– Here I give you a contract…
– Yes.
– Please sign here.
– Yes.
– Don’t you understand English?
– Yes.
– Are you stupid? … itd.

Tak więc sprawnie i szybko udało się załatwić wszelkie formalności i mogliśmy zakwaterować się na naszej Gib Sea z 1996 roku. Pakujemy do bakist i schowków swoje rzeczy, w tym czasie Kapitan studiuje mapę z nadzieją, że zaplanuje najlepsze wakacje „ever”.

„Mam plan!” – oznajmił.  „Niedaleko jest bardzo urokliwa wyspa Otocic Lavara, przy której jeszcze dzisiaj można zrzucić kotwicę i nikt nie skasuje od nas za to złamanej Kuny!”. Oddajemy cumy, silnik w ruch i przyjmujemy kurs 245 stopni podany przez Jakuba .

Zbliżając się do mostu między wyspami Ugijan, a Pasman wyraziłem swoje zaniepokojenie, że możemy się nie zmieścić. Jakub odpowiada  „jest dobrze!”. Uspokoił mnie, bo wszyscy wierzymy, że Jakub jest nieomylny. W końcu był starszy od nas o 2 lata, także wtedy gdy chodziliśmy do jednej klasy szkoły podstawowej.

Gdy już byliśmy niemalże pod mostem, a mój spokój i zadowolenie wspierane zapewnieniem Jakuba, że „wszystko jest dobrze” sięgnęło zenitu, coś się stało. To coś obudziło przysypiającego w kokpicie Marcina, który używszy najbardziej zaawansowanych i precyzyjnych urządzeń pomiarowych jakie miał w zasięgu ręki oznajmił „Nie poruszamy się!”. Akcja ratunkowa wydobycia zaklinowanego jachtu spod mostu, w której wzięły udział 4 jednostki straży przybrzeżnej oraz jednostki Policji (sztuk 2) przebiegła szybko i sprawnie. Problem został zażegnany.

Zażegnany został również jacht i kaucja, która była gwarantem bezproblemowego powrotu do Polski. Pewnie każdy z was tutaj zadaje sobie to pytanie więc odpowiadam: nie, nikt na wyspie Pasman w niedzielne popołudnie nie chce odkupić zdrowej, mało używanej nerki w dobrym stanie. 🙂

Gdy emocje opadły postanowiłem przeglądnąć dokumenty, jakie pozostały nam po akcji ratunkowej i trafiłem na to: „I declare that I was informed that a boat Gib Sea „Armageddon”, which chartered from Sukosan on 10.11.2012 -17.11.2012 does not fit under the bridge between the islands of Ugijan and Pasman, and undertake not to pass that way. Signed: Jakub Paszczyszyn”.

Dobrowolne datki można wpłacać na konto 2901…….2305, z dopiskiem „Angielski dla Jakuba”.

Z żeglarskim pozdrowieniem, Grzegorz z YACHTIC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sign up to our newsletter!

dziewiętnaście − siedem =